Angel Beats!
Takie fajne, lekkie, dobrze wykonane i przyjemne animu. Typowy średniaczek - ma sporo zalet, ale nic na tyle pamiętnego, żeby nie utonąć w gąszczu podobnych produkcji z poprzednich i następnych lat.
|
Dom wariatów, słowo daję. |
Dziwią mnie trochę skrajne emocje, jakie seria wywołała. Choć jestem w stanie zrozumieć, w końcu zachwyceni są głównie młodzi ludzie, dla których szczytem wzruszenia jest Clannad i dowolna nuda od Makoto Shinkaia, a produkcji starszych niż dziesięć lat nie tykają. Szkoda trochę, bo gdy się zostawi wszystkie pretensje do głębi i napinek, można się świetnie bawić.
Fabuła
|
Taaka ryba, panie tego, taaaaka! |
Yuzuru Otonashi budzi się pewnego wieczora w obcej szkole i spotyka Yuri Nakamurę. Dziewczyna tłumaczy mu, że jest martwy i dostał się w zaświaty, gdzie wszyscy zbuntowali się przeciw Bogu i walczą z jego reprezentantką - Aniołem. Chłopak nie wierzy, idzie więc pogadać z ową boską istotą, która udowadnia mu, że w istocie jest martwy i już nie może umrzeć - poprzez przebicie jego klatki piersiowej wielkim ostrzem.
|
Dzisiejsze dziewczyny szybko przechodzą do rzeczy. |
Od tej pory walka z Aniołem trwa, a oczyma Otonashiego oglądamy ten dziwny świat i odkrywamy coraz więcej, bo nie wszystko jest takie, jakie się wydaje, a ta seria wcale nie jest kolejnym nudnym, przedramatyzowanym romansidłem.
|
Bo tak naprawdę to kryptoyaoi. |
Zaskakuje trochę praktycznie kompletny brak ludzkiego fanserwisu - nie przypominam sobie majtek żadnej z bohaterek ani fetyszyzujących przebieranek, co najwyżej któraś odsłoni obojczyki lub będzie mieć podarte pończochy. Zadowoleni za to będą pasjonaci broni palnej - wszystkie zabawki wykorzystywane w serialu to kopie prawdziwych pistoletów, karabinów i dział, tak, że zostaną bez trudu rozpoznane.
|
Zwracam uwagę, że działko jest porządniej narysowane, niż dziewczyna, która je trzyma. |
Postacie
Dość mocno zwrócił moją uwagę fakt, że wiele postaci przypomina kogoś innego. Nie jestem pewna, czy to podporządkowywanie stereotypom, próba sprzedania ich jako kopie tego popularnego tu-wstaw-imię, czy po prostu zwyczajna przeciętność kreski i projektów. A może wszystko po trochu.
|
Gość z halabardą jest w co drugim anime. Nudy. |
Więc Yuri od Haruhi Suzumiyi różni się tym, że nie jest złośliwą suką i troszczy się o innych, dbając o nich, a nie li tylko o własną rozrywkę, ale tak to nawet z wyglądu ją przypomina.
|
I ma fajny berecik. |
Anielica to kolejna postać w długiej kolejce klonów Rei Ayanami. Dość udana na tle wielu innych, acz irytowała mnie czasem anemią i nadmierną grzecznością. Miała jednak swoje powody, więc w końcu jej wybaczyłam.
|
Forever alone. |
Otonashi jest everymanem, typowym głównym bohaterem, z którym można się identyfikować. Widać po nim, że stworzyło go studio Key, nie wyróżnia się praktycznie na tle innych ich bohaterów. Wygląda przeciętnie-dobrze, dla wszystkich jest miły, bardzo dużo udaje mu się fuksem i zadaje sporo pytań za widza.
|
CZY MOGŁABYŚ ŁASKAWIE ZNIKNĄĆ?! |
Reszta ekipy to praktycznie barwny tłum. Trochę więcej zainteresowania otrzymają właściwie cztery osoby spośród nich, pozostałych charakteryzują dwie-trzy cechy. Trochę szkoda, niektórzy mają potencjał. Z drugiej strony, jak na trzynaście odcinków i tak jest dość tłoczno, poza tym mamy do czynienia z kolejnym zaledwie wycinkiem franczyzy - w Japonii najpierw pojawiła się seria Light Novelek (książek z małą ilością tekstu, a dużą obrazków), jest też dostępna manga - prequel. Wyłącznie po japońsku.
|
Tak ich dużo, że jeśli kogoś zeżre wielka ryba, i tak nikt nie zauważy. |
Grafika
Przeciętne projekty, bardzo sprawna i porządna animacja.
|
Jestem taki piękny! |
Postacie typowo wielkookie, o przeróżnych kolorach włosów i oczu oraz noszące dziwaczne akcesoria, szkoła, czyli w zasadzie jedyne miejsce akcji, wielka i zaprojektowana bardzo użytkowo. Zazdroszczę im takich przestrzeni, naprawdę.
|
I jeszcze nocne schadzki bez konsekwencji organizują! |
Dźwięki
Muzyka bardzo mi się spodobała. Wprawdzie to przeciętny pop, ale bardzo sprawnie i przyjemnie wykonany. Może pomaga większa ilość gitar niż zazwyczaj, w końcu większość utworów była w serialu wykonywana przed Girls Dead Monster, szkolny zespół rockowy.
|
Profesjonalne duszenie się mikrofonem. |
Jeśli chodzi o stronę aktorską, przesłodzony głosik Anielicy podarowała pani, którą najlepiej kojarzę z ostro przesłodzonej Kobato. Otonashiego zagrał facet, którego równocześnie oglądałam też jako Recruita w uroczym Arakawa under the bridge. W obu tych anime zagrał dość podobnie (bo i role podobne - nowy gość poznający zasady obcego i dziwnego, a przecież tak nieodległego mu świata) i przyjemnie, zmywając moje bardzo złe pierwsze wrażenie - Doumoto z Kobato. Voiceactorkę Yuri słyszałam po raz pierwszy, głównie dlatego, że nie oglądam hentajów. Tak, zgadza się - większość ról tej pani to produkcje dla dorosłych lub napalonych nastolatków.
|
Nożyczki, miotła i linijka. Też tak chcę umieć! |
Absolutnym zjawiskiem jest T.K - wiecznie tańczący chłopak, rzucający przy każdej okazji anglojęzyczne hasła z filmów i piosenek. Zupełnie bez sensu i w szalonym kontekście. Jego angielska wymowa jest tak beznadziejnie japońska, że szczerze zdziwiło mnie, gdy zobaczyłam, że wcale nie grał go Japończyk, lecz native speaker. Klasa sama w sobie.
|
DANCING IN THE SHADOW! |
Podsumowanie
|
Uguu~ |
Dużo śmiechu i sporo smutków - nie takich, żeby płakać (a ja potrafiłam się wzruszyć do łez ze szczęścia nawet pytając o Okamidena w Ultimie), ale współczuć bohaterom można. Doceniam fakt, że zaczyna się dość groteskowo i potem każde wyciskanie łez jest kontrowane czymś śmiesznym lub sympatycznym. Dzięki temu przeważnie brakuje żenującej, sztucznie rozdmuchanej dramy, bo każdy jej zaczątek zaraz doczekuje się głupiego, ale nie prostackiego żartu.
|
Śmiertelna powaga. |
Oglądało się przyjemnie, ale raczej nie będę do tego wracać inaczej, niż poprzez słuchanie soundtracków.
|
Nie będziemy w tym występować, zmywamy się! |
Z powodu problemów technicznych wszystkie skriny pożyczyłam od tej miłej osoby.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.