Horizon on the Middle of Nowhere - pierwsze wrażenia
Tak, oto wreszcie pora na ostro już spóźniony przegląd nowości tego sezonu anime! Zobowiązałam się do sprawdzenia dziesięciu serii; tym razem, mając już pewne doświadczenie, postanowiłam trochę zmienić formułę: zamiast trzech notek opisujących po cztery pierwsze odcinki - każdy z nich dostanie swoją własną, krótszą notkę! Jeej! W założeniu ma mi to ułatwić późniejsze pisanie o całej serii, jeśli do takowego dojdzie - z linkowaniem do konkretnych Pierwszych Wrażeń, a nie "drogi Czytelniku, przewijaj w dół aż znajdziesz".
Mój plan to codziennie nowa notka aż do wyczerpania, mniej-więcej w kolejności w jakiej emitowano wszystko w telewizji.
Mój plan to codziennie nowa notka aż do wyczerpania, mniej-więcej w kolejności w jakiej emitowano wszystko w telewizji.
Kyoukai Senjou no Horizon
lub Horizon on the Middle of Nowhere lub Horyzont na Granicy, jak powiada Google Tłumacz.Zwróciłam na tę serię uwagę ze względu na dużo akcji w trailerze. Brzydkie projekty postaci bez nosów odrzuciłyby mnie, gdybym w trakcie nie dojrzała dziewczyny z heterochromią. Walki i heterochromia kontra brak nosów - więc 2:1 i oglądam pierwszy odcinek.
Zaczyna się jakimś wybuchem, światełkami i małą dziewczynką. Standardowa TAJEMNICA.
Widzimy wielki, futurystyczny statek powietrzny latający nad ziemią, płynnie przechodzimy do zbliżenia panny śpiewającej na cmentarzu. Po drodze widzimy nagrobek niejakiej Horizon.
Pokiepściłam coś z kodekami i nie mogę pokazać naprawdę dziwnych prezentacji bohaterów z czołówki, więc tylko statyczny obrazek z jej końca. Ale nawet tu widać, że postaci jest mnóstwo i some of them are not like the others. Sam opening przyjemny i całkiem ładny.
Oczywiste, że mieszkańcy futurystycznego statku żyją w osiedlach domków stylizowanych na epokę Edo, to w końcu anime, w anime wszyscy jesteśmy Japończykami.
Pani od wuefu sprawdza obecność; widoczna tutaj Zepsuta Księżniczka najpierw minutę mówi, że oczywiście, że wszyscy są ciekawi, gdzie podział się jej brat, bo jest znany i lubiany, ale ona sama nie ma pojęcia, bo zniknął zanim wstała i nawet śmiał nie zrobić jej śniadania.
Koleżanka z heterochromią jest śliczna. Za nią kolega grany przez Takehito Koyasu, więc automatycznie też już go lubię. W ogóle jeśli przyjrzeć się obsadzie to chyba tylko Norio Wakamoto spośród gwiazd wielkiego formatu brakuje.
Ten kolega też jest fajny - taka mieszanka pomiędzy Striderem Hiryuu a Terrym i Andym Bogardami. W ogóle zbyt dużo interesujących i fajnych postaci tutaj. Mam przykre wrażenie że potencjał wszystkich nie zostanie wykorzystany.
W każdym razie załączona pani od wuefu przedstawia zasady dzisiejszej lekcji - ona pobiegnie przez miasto, do siedziby yakuzów, uczniowie mają ją gonić i jej przywalić. Wygrywa ten kto pierwszy to zrobi, zanim pani zemści się na mafii że śmieli ją wyrzucić ostatnio z domu i musiała się przeprowadzać.
Wszyscy więc lecą, atakują różnymi broniami, technikami i mocami. Sceny walki, mimo że kończą się w identyczny sposób (pani jest naprawdę twarda i zręczna), wyglądają bardzo fajnie i różnorodnie.
Aha, to oko to nie genetyczne, tylko autoaim. Od razu skojarzyło mi się z pewną porażką również od Sunrise z zeszłego sezonu... Brr, do diabła z takimi skojarzeniami!
Niektórzy dobrze się bawią przy rozwalaniu miasta. Tak, ofiar cywilnych nie ma, ale dachówki lecą z góry i w ścianach domów dziury się robią, a mieszkańcy w pośpiechu zatrzaskują okiennice.
A to najwyraźniej pan dyrektor. Właśnie rozmawia z panią woźną o tym, że zbliża się nowy koniec świata. I chyba się cieszy nawet.
Nikomu nie udało się dorwać wuefistki, więc zgodnie z zapowiedzią zlała widocznego tu demona z yakuzy, przy okazji wyjaśniając wyczerpanym pościgiem uczniom jak to się robi. Bo tego, może się przydać w przyszłości, nie?
A oto i Główny Bohater, nad którego zniknięciem wszyscy zastanawiali się przed lekcją. Jest tak znany i rozpoznawalny, że zwykli ludzie, którzy przyszli tylko popatrzeć, rozstępują się przed nim, szepcząc między sobą.
Gdzież był? Dziś premiera nowego eroge, musiał więc odstać swoje w kolejce żeby się zaopatrzyć! Co więcej, chwali się tym przed wszystkimi bez wstydu...
A gdy nauczycielka zwraca mu uwagę, że nie powinien, właśnie tak reaguje. Haha, śmieszny zboczuszek.
Nie, serio, fajnie dla odmiany zobaczyć głównego bohatera który nie jest życiowo przegranym popychadłem. Nawet jeśli wszystko co robi to mówi o porno i cyckach.
Własna siostrzyczka go chyba nie lubi. Przynajmniej gdy wszyscy są wyluzowani - bo za chwilę chłopak wyznaje przed wszystkimi, że jutro jego wielki dzień, zamierza zaprosić na randkę Horizon. Wtedy nastroje tężeją, bo siostra przypomina mu, że Horizon umarła równe dziesięć lat temu, a nagrobek, który widzieliśmy na początku najwyraźniej należy do niej. Główny Bohater, niezrażony, zapowiada, że właśnie dlatego, że to już dziesięć lat od śmierci, jutro do niej idzie.
Tak, ja też tego nie rozumiem, ale stawiam dużo że to ma związek z panną bez nosa śpiewającą wcześniej na cmentarzu i podającą Głównemu Bohaterowi rękę w czołówce.
Na koniec Główny Bohater dostaje od nauczycielki tak ostrego kopa, że przelatuje przez trzy ściany, a w napisach końcowych mamy dużo blablabla o konstrukcji świata.
Nic nie rozumiem i nawet mnie to nie obchodzi. Bo czemu miałoby? Więcej skrzydlatych dziewczynek strzelających miotłą, mniej Średniowiecza i Poważnie Brzmiących Terminów Pseudonaukowych proszę.
Podsumowanie
Ten odcinek pozostawił lekki niedosyt. Podoba mi się przedstawienie tłumu bohaterów poprzez chwilkę czasu ekranowego dla każdego, żeby mogli pokazać jak walczą, z kim się kolegują i wykrzyczeć kto inkub a kto anioł, a wszystko okraszone bardzo ładną animacją walk i mnóstwem WTFów. Nie podoba mi się natomiast przedstawienie settingu w formie gadania, gadania, gadania, bo nic z tego nie wynika, a ja wpuszczam to jednym uchem i wypuszczam drugim.
Chaos sprawił, że nie pamiętam żadnej nazwy własnej, wszystkich rozróżniając po charakterystycznych elementach, jak zresztą chyba widać powyżej. Wuefistka, Główny Bohater, Ten Grany Przez Takehito Koyasu i tak dalej.
Ale zamierzam oglądać to nadal, bo chaos ów jest bardzo przyjemny, pozytywny i nastawił mnie na chęć do oglądania. Czyli chyba pierwszy odcinek spełnił swoje zadanie.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.