Vividred Operation
Współcześnie serie z gatunku Magical Girls są produkowane dla dwóch grup docelowych. Jedną są dziewczynki około wieku bohaterek. Mają przebierać się za nie, bawić zabawkami z serii i przyjmować przesłania typu "szanuj rodziców" do serduszek. Jest też grupa 30-40 letnich otaku bez przyszłości, których podnieca dziecinność i niewinność postaci. Dla nich jest okazjonalny fanserwis i mrugnięcia okiem, a także gadżety w stylu figurek kolekcjonerskich, którymi przecież nie można się bawić.
A co, gdyby powstało anime całkowicie ignorująca tę pierwszą grupę? Zawierająca klisze gatunku, ale pozbawiona walorów edukacyjnych i reklamowania plastikowych różdżek? Skupiające się na fanserwisie i Sile Przyjaźni? Na to pytanie odpowiada Vividred - Magical Girls, których nie chcielibyście dać swoim córeczkom!
Akane Isshiki to typowa główna bohaterka. Energiczna, trochę tępawa, ale zawsze skora do pomocy i zaprzyjaźnienia się z każdym, kogo napotka. Jej dziadek jest genialnym wynalazcą, który stworzył elektrownię zasilającą 95% Ziemi. Niestety, pewnego dnia pojawiają się istoty z innego wymiaru, chcące tę elektrownię zniszczyć. Na szczęście dziadek to przewidział i wyposaża Akane, a później jeszcze jej trzy koleżanki w specjalne kostiumy i moce. Żadna magia, tej, wszystko podparte nauką, tyle tylko, że wcale nie. Nie oszukacie mnie, tak się nie da.
Mamy więc energiczną główną bohaterkę, której kolorem jest czerwony, i nieśmiałą, bardziej dziewczęcą przyjaciółkę, tę niebieską. Do nich dołącza honorowa sportsmenka - zielona - i nerd komputerowy - żółta. Ta ostatnia w ogóle jest spełnieniem marzeń każdego obleśnego otaku - jest śliczna, ma duży biust i interesuje się elektrowniami oraz komputerami.
Kamera często ustawia się tak, żeby wpasować w kadr tyłek lub krocze którejś z dziewczyn. Twórcy maksymalnie to sobie ułatwili: szkoła, do której bohaterki uczęszczają, nie ma tradycyjnych spódniczek do mundurków, a krótkie, pokazujące kawałki pośladków, szorty. Mamy nawet treningowo-plażowy odcinek w strojach kąpielowych! Sceny transformacji z kolej to typowe rozdarcie ubrań i pojawienie się nowych na ich miejsce, z kamerą jeżdżącą po całym ciele. Zadbano nawet o to, żeby zróżnicować rodzaje bielizny, które dziewczyny noszą!
Co zaskakuje, postarano się o trochę więcej realizmu niż zazwyczaj. Tak, to nadal magiczne dziewczynki ze swoimi magicznymi broniami, walczące z potworami, ale w ścisłej współpracy z armią. Gdy jedna zostaje trafiona promieniem śmierci, przeżywa dzięki kostiumowi, ale trafia do szpitala i konieczna jest operacja.
Specjalne supermoce dziewczyn manifestują się dzięki Sile Przyjaźni - to ona sprawia, że Akane może połączyć się z którąś z pozostałych w potężną Vividblue, Vividgreen lub Vividyellow, która zadaje ostateczny cios potworowi tygodnia. Mamy nawet maskotkę - w wyniku błędu w jednym z eksperymentów, dusza dziadka przenosi się do pluszowej wydry. Nie jest to jednak słodka maskotka - dziadek ma nadal głos staruszka, nadal posiada niebezpieczną wiedzę i nadal jest gotów wprowadzać w życie swoje szalone odkrycia. To, że jego właściwe ciało zostało wciśnięte przez Akane i jej siostrę do lodówki, oraz to, że szychy w armii w ogóle nie przejęły się jego nową postacią, pokazuje, jak głupie są założenia tej serii.
Jest jeszcze Ta Piąta. Ta, którą symbolizuje kolor czarny. Rei Kuroki wspiera najeźdźców, ale nie z wyboru. Jest Tragiczną postacią, która Cierpi, ale na szczęście Akane nie ustaje w próbach pokazania jej, czym jest Prawdziwa Przyjaźń. Przez to, że seria trwa tylko 12 odcinków, dzieje się to nienaturalnie szybko. Tak samo bardzo szybko dołączają do grupy dwie pozostałe dziewczyny - wystarczyło je spotkać i rozwiązać ich problem i bum! - nowa najlepsza przyjaciółka. Ale znów mamy odrobinę realizmu - Rei i bohaterki nie rozpoznają się nie dzięki magii przemiany, a po prostu nie spotykają się w walce.
Projekty graficznie są bardzo ładne, niestety, animacja nie nadąża. Bohaterkom zdarza się deformować, zwłaszcza, gdy ich włosy powiewają, walki często pokazane są w paskudnym CG. W tej technice wykonani są też najeźdźcy, samoloty i statki, a nie dałabym głowy, czy i budynki. Bo CG do dużych obiektów pasuje bardzo dobrze i się wtapia. Sceny transformacji to, tradycyjnie, te same klatki, czasem tylko przemieszane, gdy więcej niż jedna bohaterka przemienia się na raz. Z kolei o stronie dźwiękowej nawet nie mam co napisać, jest poprawna.
Vividred operation ma wyraźne wady - wszystko dzieje się za szybko, fabuła jest głupia i pretekstowa, zakończenie należy do typu, który najbardziej nie znoszę, a ciągłe patrzenie na tyłki małych dziewczynek w obcisłych spodenkach może być niekomfortowe. Dlatego nie polecam tego anime nikomu, poza fanami Magical Girls, którzy chcieliby zaliczyć jak najwięcej różnorodnych pozycji z tego gatunku. W sumie, w takim celu to oglądałam.
Wydra w okularach jak Kamina :D Rozumiem, że na bieżąco oglądałaś? Bo do maratonu to może lepiej w końcu Madokę? :P
OdpowiedzUsuńChyba przed Madoką chcę obejrzeć rzeczy, które kopiowała/do których nawiązywała, jak Nanoha, Uta~Kata czy Narutaru.
OdpowiedzUsuńJak uważasz. Nic z tego nie widziałem, tylko Nanohę kojarzę jakkolwiek a nawiązania są chyba bardziej do ogólnego schematu gatunkowego, skojarzenia typu klasyk klasyków Sailor Moon.
OdpowiedzUsuńAnime jest takie sobie. Miało potencjał, ale drugą połowę oglądało mi się bardzo ciężko.
OdpowiedzUsuńMogli by zrobić jakąś oavkę do tego czy coś, żeby nie zmarnować całkowicie materiału źródłowego. :C Btw. jeżeli chcesz się zabierać za Nanohę, to koniecznie obejrzyj dwie kinówki. Seria tv jest stosunkowo słaba.
Jakoś nie lubię gatunku Magical Girls, jeszcze nie trafiłam na takie, w którym dobrnęłabym chociaż do połowy. Co do Vividred Operation, to widok tych dziecięcych buzi w połączeniu z gołymi tyłkami chyba przekracza mój poziom tolerancji ^^ chociaż erotyka w m&a w ogóle mi nie przeszkadza, to wycofuję się, gdy za mocno trąci pedofilią ;)
OdpowiedzUsuńMadoka? :P Albo taki Clampowy staroć jak Majikku naito reiāsu
OdpowiedzUsuń