Pierwsze wrażenia: Kamigami no Asobi
Mitologie i folklor to mój konik od kiedy pamiętam. Kiedyś traktowałam ten temat niezwykle poważnie - wściekałam się na przykład na Disneyowskiego Herkulesa, że śmieli zmienić niektóre rzeczy w stosunku do oryginału (choćby to, że ich wersji Hera jest jego rodzoną matką). Z czasem takie podejście mi przeszło i zaczęłam doceniać nawet drobne smaczki i zabawy konwencją.
Dziś opisywane anime właśnie takie jest - totalnie niepoważne w podejściu, ale widać, że twórcy odrobili lekcje. Bo nie może być przypadkiem, że Loki ma rude włosy - w końcu rude to zdradliwe, a któż może być bardziej zdradliwy, niż Loki?
Pierwsza scena to sam środek akcji: kilku pięknych chłopców w dziwnych ciuszkach naparza się supermocami, a bohaterka płacze i błaga ich o zaniechanie. Jakiś inny ładny chłopiec przechodzi transformację, której nie powstydziłyby się moje ulubione magical girls, po czym mówi bohaterce, że wszystko będzie dobrze i zabiera ją gdzieś na skrzydlatym koniu.
Uważam, że więcej anime powinno się zaczynać magicznymi transformacjami ładnych chłopców!
Oto Yui Kusanagi, nasza główna bohaterka. Jak zwykle zostaje przedstawiona jako silna i niezależna dziewczyna z osobowością i rozterkami, żeby w kolejnych odcinkach zamienić ją w jęczącą i dającą się wszystkim obściskiwać mameję.
Tak, straciłam już wszelką nadzieję co do bohaterek w reverse haremówkach. Życie jest rozczarowujące.
Jakiś głos przyzywa Yui do starego składziku, gdzie świecący i latający miecz pozbawia ją przytomności.
Ten miecz to legendarny Kusanagi no Tsurugi, o którym mogłabym długo opowiadać, ale dzisiaj istotne jest tylko to, że ma to samo nazwisko co nasza bohaterka. Pod koniec odcinka gość, który odpowiada za całe zamieszanie wytłumaczy dziewczynie, że miecz ją wybrał - chyba nie miał wyboru, skoro to jedyna dziewczyna w rodzinie. Chociaż wiem, że yaoistki pewnie wolałyby jej braci.
No więc Yui budzi się w nowej lokacji, oczywiście miecz przeniósł ją tak, żeby leżała jak najbardziej malowniczo. Kusanagi no Tsurugi zamienia się w wygodny wisiorek, a dziewczyna wyrusza na eksplorację.
Pierwszym przystojniakiem, którego spotyka, jest gość najbardziej w moim typie i jak jeszcze raz go ktoś nazwie Snejpem, to wyzwę na solo za śmietnik po lekcjach! W każdym razie pan znika tak szybko jak się pojawia, jęcząc, że jest przeklęty i żeby go zostawiła w spokoju.
Ale i tak wszyscy wiemy, że tak naprawdę ma miękkie serduszko i potrzebuje ciepła i dużo przytulasów.
Yui próbuje gonić pana, ale nagle wyskakuje na nią królik, więc zaczyna gonić królika.
Nasza bohaterka dociera do pomieszczenia, które:
a) wygląda jak sala lekcyjna
b) zawiera kolejnego ładnego chłopca
c) który głaszcze tego gonionego króliczka
d) a na grzeczne "przepraszam, co to za miejsce?" odpowiada, że nie wie.
MAMO PATRZ ZNALAZŁAM TEGO CO JEST NIEMIŁYM BUCEM ZA KTÓRYM WSZYSTKIE LASKI BĘDĄ PISZCZEĆ
Well, przynajmniej jest to kanoniczne, mitologiczny Susanoo też nie był zbyt przyjemnym gościem.
W każdym razie chłopak atakuje bohaterkę, zabiera gościa z króliczkiem i sobie idą, żeby odkryć, gdzie są. Oczywiście dziewczyna zostaje przegoniona.
Yui wychodzi na balkon i odkrywa, że jest w jakimś zupełnie dziwnym i obcym miejscu, więc, oczywiście, zachwyca się krajobrazem.
Przynajmniej dopóki nie wyskakuje na nią skrzydlaty koń, przed którym ucieka. Teraz zaczyna już coś podejrzewać - widocznie bieganie pomaga w myśleniu.
Na schodach wpadła na chwilę na Lokiego, a w ogrodzie wyhaczyła męską księżniczkę Disneya. Księżniczkę niezdarną w dodatku, bo pan przewraca się wprost na Yui i komplementuje jej oczy.
Że też te rhomantyczne przewracania się ludzi na siebie nigdy nie są żenujące i nigdy nie bolą!
Niestety, zanim do czegoś dojdzie, Loki wraca i robi scenę zazdrości o Baldura. Co jest zabawne w szerszym kontekście, bo w Eddzie to Loki uknuł jego śmierć. Tymczasem obaj również się zmywają, a naszą bohaterkę przyzywa tajemniczy męski głos.
Oto Zeus, który to wszystko zorganizował i teraz wyjaśnia naszej bohaterce, co tu się wyrabia.
Żeby udowodnić jej, że jest bogiem, zmienia postać, a mi nagle przechodzi zainteresowanie nim, bo lubię dojrzałych panów, ale dzieci to nie bardzo. Przynajmniej nie zamienił się w łabędzia. THX M8
No więc w całej imprezie chodzi o to, że bogowie stali się oddaleni od ludzi (ach to złe chrześcijaństwo, ateizm i Pokemony!), więc żeby im pomóc, Zeus zorganizował tę szkołę, w której wszyscy chłopcy będą się uczyć miłości od Yui, albowiem miłość do ludzi jest bardzo potrzebna bogom. Czemu nie starczyło mu budżetu na więcej lasek? A nie wiem, całe jego tłumaczenie opiera się o "bo tak".
Nasza bohaterka okazuje niezwykłe jaja, opieprza Zeusa że tak się nie robi i wychodzi. Po czym siada pod drzewem i się trzęsie, bo dopiero teraz do niej dotarło, że właśnie zwyzywała Zeusa.
Zza drzewa wypada Apollo, zarywa Yui i prawie ją całuje, po czym odcinek się kończy. Jestem ostro ciekawa, co im przerwie, bo to, że się nie pocałują naprawdę, jest jakby oczywiste.
Podsumowanie:
Sympatyczne i tak głupie, że aż śmieszne, ale na razie bez ciężko denerwujących elementów. Główna bohaterka ma trochę charakteru, szkoda, że zapewne później z niej to wyparuje. Panowie są ładni i sympatyczni (no, poza Susanoo, ale ktoś musi być bucem, bo laski przecież marzą o gwałcie), bo w sumie jak ktokolwiek zaprojektowany przez Yone Kazuki mógłby nie być atrakcyjny?
Stanowczo miliard razy lepsze niż Głupiec Nobunaga, inne mitologiczno-historyczne anime z projektami Kazuki. Polecam i pozdrawiam.
Hera nie jest matką Herkulesa? Zepsułaś mi dzieciństwo ^^ Anime nie oglądam - zbyt wielu sfeminizowanych chłoptasiów.
OdpowiedzUsuńPS. Kreskówka Disneya to nic. Prawdziwym Herkulesem zawsze będzie Kevin Sorbo.
Wersja z Sorbo też mnie wkurzała, samym tym, że byli greccy bogowie i Herkules, a przecież powinien być Herakles! Xena denwerwowała mnie jeszcze bardziej, bo nawet nie była z mitologii. Miałam nerwowe dzieciństwo.
OdpowiedzUsuńStory of my life :/ Za dużo Paradowskiego w dzieciństwie. Disneyowski Herkules jest bardzo fajnym musicalem.
OdpowiedzUsuńOj tam. Czepianie się w stylu ''film Thor jest słaby, ponieważ były tam samochody, natomiast w mitologii skandynawskiej nie ma o nich mowy''. Pewne owoce popkultury mają to do siebie, że przeinaczają fakty.
OdpowiedzUsuńPS. Z tego co pamiętam, w jednym odcinku z K. Sorbo wrogiem Herkulesa był wampir.
Wydaje się być ciekawe i ładna kreska, ale po "Uta no Prince" i "Brothers Conflict" boję się brać za jakiekolwiek haremówki, bo tego się oglądać nie da -.-
OdpowiedzUsuńA no tak, reverse haremówki nie są dla wszystkich. Ja akurat i na UtaPri i na Brothers Conflict się dobrze bawiłam, ale w sumie też bym ich nikomu nie poleciła ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie, film Thor jest oparty na komiksach, nie mitologii i jest głupi, bo Thor powinien być z Sif a nie z Jane Foster, z którą w komiksach był tylko przelotnie ;)
OdpowiedzUsuńA tak na serio, to teraz to wiem, ale kiedyś miałam tendencję do strasznego fundamentalizmu. Zdarzało mi się nawet hejtować inne wersje jednego mitu, jeśli konfliktowały z tą pierwszą ;)
OMG właśnie guglnęłam i faktycznie, był jakiś odcinek o Vladzie i wampirach, damn, zupełnie go nie pamiętam!
Też nie pamiętam odcinka o wampirach... A Xenę lubiłem bo cycki i walki, czego chcieć więcej? Tzn. potem zrobiła się beznadziejna, bo próbowała w jakąś dark edgy fabułę....
OdpowiedzUsuńAd rem, wygląda sympatycznie, jest ładne, może obejrzę. A głupiec nobunaga nawet robi się ciekawy ostatnio
Po Brothers Conflict, które wciąż wspominam traumatycznie, bałam się zabrać po tej serii, ale okazało się, że można się było całkiem nieźle pośmiać. Polecam szczególnie oglądanie z kimś, żeby móc komentować poszczególne momenty. Moim faworytem na razie jest Saksonia*, choć widać, że Loki nie jest chętny do dzielenia się swoją dziw... kolegą ^^
OdpowiedzUsuńSzykuje się znakomita kobieta C:
*Nie, nie znaleziono jeszcze skutecznego lekarstwa na Hetalię.