Pierwsze wrażenia: Selector Infected WIXOSS
Nowy sezon nam się zaczął, dla mnie ogromnym rozczarowaniem, że nikt nie subuje Disk Wars Avengers. Chlipu, chlipu. Tymczasem jednak wychodzą i inne serie, ot, choćby WIXOSS, jedno z miliona karciankowych anime tej wiosny.
Czy karciankowe dziewczyny marzą o płaskich owcach? Przekonajmy się!
Odcinek zaczyna się mroczną walką jakichś mrocznych postaci w mrocznym otoczeniu. Jest tak mroczno, że aż zauważyłam, że mam zakurzony monitor, czołówkę więc spędziłam na wycieraniu go z kurzu. Dzięki, WIXOSS!
Oto Ruuko - nasza główna bohaterka, typowa licealistka bez charakteru ani zainteresowań, ale całkiem miła. Po lewo babcia, z którą mieszka. Nie warto zadzierać z babcią, babcia projektuje ciężkie levele w Tetrisa!
A oto starszy brat naszej bohaterki. Właśnie wręcza jej talię kart do WIXOSS, podobno bardzo popularnej wśród młodzieży gry. Więcej w tym odcinku chłopak się nie pojawi: onii-chan zrobił swoje, onii-chan może odejść.
W domu nasza bohaterka rozpakowuje talię. Ale zanim zdąży poczytać o zasadach, obrazek na jednej z kart zaczyna się ruszać i wydawać dźwięki, co zaskakuje dziewczynę tak mocno, że się bardzo hałaśliwie przewraca.
Do pokoju wbiega zaniepokojona babcia, którą nasza obolała heroina teraz musi uspokajać, oczywiście nie dzieląc się prawdziwym powodem hałasu. Martwienie babci tak bardzo denerwuje Ruuko, że zamyka karty w szufladzie i kładzie się spać.
W nocy ma koszmarne sny osadzone w tym mhrocznym świecie z samego początku. CZY TO COŚ OZNACZA?!
Rano wydająca dźwięki karta nadal hałasuje, przy czym przypomina mi bardzo Nessę z Fractali - trochę z wyglądu, ale głównie dlatego, że nie jest zbyt inteligentna. Głównie miauczy i dopomina się BATORU, czyli walki.
Nasza bohaterka wzięła swoją hałaśliwą kartę do szkoły, gdzie ze zdziwieniem orientuje się, że nikt inny jej nie słyszy. Nie odważy się więc podejść do innych graczek, bo jak im tu wytłumaczyć, że się gada z kartą? A poza tym, interakcje z ludźmi, a weź, panie, idź pan w buraki!
Na szczęście dziwacy zawsze się przyciągają, więc Ruukę dopada koleżanka z innej klasy, która też ma gadającą kartę. Wyjaśnia, że takie karty mają tylko specjalne osoby, Selektorzy (oczywiście same dziewczyny, OMG SEKSIZM), a wygrywanie pojedynków da w końcu możliwość spełniania marzeń. Dziewczyna wyzywa naszą bohaterkę na pojedynek!
Obie nagle zostają przetransportowane do tego mhrocznego świata z wcześniej, tylko teraz mamy tu arenę do karcianek, jak w Yugioh. W dodatku magiczne dziewczynki z kart wyszły z kart i już nie są w kartach OMG MAGJA.
Po czym zaraz dowiadujemy się, że dziewczyny są bezpieczne, tylko zapadły w lekki trans nad planszą. W dodatku nowa koleżanka okazuje się szują, bo chce pokonać Ruukę zanim ta pozna zasady. Bo, przypominam, wczoraj jej się nie udało poczytać. Więc brat bliźniak koleżanki próbuje pomóc Ruuce i wyrównać szanse, no i dowiadujemy się, że życzeniem koleżanki jest dobrać się do penisa brata. Typowe japońskie rodzeństwo, bez kazirodztwa się nie obejdzie.
Niestety, dzwonek na lekcje i nauczyciel przegania wszystkich troje z dachu zanim pojedynek mógł być rozwiązany. Peszek.
Dziewczyny oczywiście prawie natychmiast zostają najlepszymi psiapsiółami. Babcia się cieszy, że Ruuka wreszcie ma koleżankę, Ruuka się cieszy, że babcia się cieszy, koleżanka się cieszy, że najwyraźniej Ruuka nie dosłyszała jej marzeń o ciepłym prąciu brata. Wszyscy są zadowoleni. Nawet upośledzona dziewczynka z karty, bo miała swoje BATORU BATORU.
Podsumowanie:
Przez cały czas kojarzyło mi się z Black Rock Shooter i nie było to złe skojarzenie, tutaj za kompozycję serii też odpowiada Mari Okada. Mari Okada, której twórczość jest stanowczo zbyt przedramatyzowana dla mnie. Tutaj nie będzie inaczej, bo pośród tej całej obyczajówki o słodkich dziewczynkach grających w karty mamy co chwilę przebłyski mhroku. A to ten straszny sen, a to dziewczynka z karty stanowczo zbyt podniecająca się walką, a to mignięcia z tego mhrocznego świata z początku. Nie jest to złe anime, tylko jest bardzo nie dla mnie.
Jak myślisz, ta wszędobylska obecność kazirodztwa w animcach przekłada się jakoś na rzeczywistość i młodzi Japończycy zaczynają się przez to oglądać za swoim rodzeństwem?
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że w Japonii przypada 1,4 dziecka na rodzinę, to raczej nie mają z tym zbyt dużego problemu, bo mało rodzeństw ;)
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj odkryłam Twego bloga... *klęka i bije czołem o ziemię prosząc pokornie o wybaczenie* i dopiero dzisiaj odkryłam, iż jest on genialny *zaczynają jej się świecić oczy*.
OdpowiedzUsuńA nieco bardziej poważnie to sposób prezentowania pierwszych wrażeń całkowicie mnie ujął i bardzo się zgadzam się z większością dopisków.
Interakcje z ludźmi? A idź pan w buraki!
Mi ta seria bardziej przypominała Madokę ze względu na marzenia do spełnienia, 5 dziewczynek i klimat nieco bardziej mroczny niż można by się po 5 dziewczynkach spodziewać, ale...zobaczymy w jaką stronę to pójdzie i jaką rolę odegra w tym wszystkim babcia! Bo coś czuję, że wzmianka o tetrisie nie była bez pokrycia.