Pierwsze wrażenia: Re-Kan!
No hej, Świniaczki moje miętowe! Słowo daję, powinnam zgarnąć jakiegoś aczika za przegapianie okazji do napisania nowej noci na blogaska. Boże narodzenie, nowy rok, urodziny bloga, moje urodziny, walentynki, prima aprilis, dzień puszystych, dzień dziadka, rozpoczęcia i zakończenia różnych rzeczy, aferki, prosiaki, komiksiki i inne bajki, a ja nic!
Dlatego tym razem łapię okazję zanim dopadnie mnie rozczarowanie życiem, ale zachowawczo będę rozpędzać się powoli. Na pierwszy ogień w nowym sezonie przedstawiam anime, które bardzo chciałam polubić, a wyszło jak zwykle.
Pierwsze pięć minut tego odcinka pokazuje Amami, naszą główną bohaterkę podczas porannej modlitwy przy domowym ołtarzyku upamiętniającym matkę, jedzącą śniadanie z ojcem, oraz idącą do nowej szkoły przez słabo przefiltrowane zdjęcia.
Ale okazuje się, że nie jest tak naprawdę zwyczajną dziewczyną, bowiem ma kontakt z duchami! A ponieważ duchy nie mają mózgu, jak i innych organów, jeden z nich postanawia się pobawić i przewraca dziewczynę na przejściu dla pieszych. Z opresji ratuje ją Inoue, koleżanka po prawo.
Inoue jest typem poważnej i deklarującej niewiarę w bzdurne zabobony przewodniczącej. Oczywistym jest więc, że też widzi duchy, tylko jakoś dłużej jej to zajmuje i oczywistym jest, że racjonalnie krzyczy z przerażenia.
Mija kilka dni, Amami już na dobre przyzwyczaiła się do nowych miejsc i zaprzyjaźniła z lokalnymi duchami, oraz znalazła koleżanki.
TYPOWE ANIMU OCZY PRZEŚWITUJĄCE PRZEZ WŁOSY ATAKUJĄ!
Aż musiałam sprawdzić czy adaptowana manga nie jest z lat 90. Nie, zaczęła się w 2009 roku. Takie rzeczy.
Trzy psiapsióły Amami służą głównie temu, żeby komentować jej poczynania. Te dwie z animu włosami zlewają mi się w jedno, ta z krótkimi różni się tylko tym, że jest bardziej energiczna i nie ma animu włosów. Imiona żadnej z nich nikogo nie obchodzą.
I tak toczy się szkolne życie: Amami wyrabia dziwactwa z duchami, Inoue reaguje krzykiem, docinkami i minami, Trzy Bezimienne dostarczają komentarzy. A, jest jeszcze jakiś chłopak co chyba lubi główną bohaterkę, więc duchy nokautują go drzwiami, PRZEMOC HEHE
No więc Amami na przykład próbuje przedstawić nauczycielce niewidzialną dziewczynę bez twarzy, lub haftuje chusteczkę dla ducha z publicznego kibla.
O HEJ JEDYNA FAJNA POSTACIO W TEJ BAJCE!
Tuż przed wuefem poznajemy jeszcze jedną zdolność Amami: rozumie mowę kotów, więc gdy słyszy jak ten oto kotek-fetyszysta ludzkich dziewczyn podgląda jej koleżanki, zamyka okno żeby się go pozbyć.
Po szkole Amami próbuje się zaprzyjaźnić z Inoue, bo przecież mieszkają w tę samą stronę. Przewodnicząca najpierw nie chce, ale zainteresowuje się, gdy duchy wloką główną bohaterkę na plac zabaw.
I zaraz tego żałuje, gdy pojawiają się duchy dzieci, a na dodatek Amami mówi, że za chwileczkę wróci i zostawia jej torbę do pilnowania. Więc ta ofiara siada i pilnuje.
Pojawiają się jakieś dzieci i Inoue spędza resztę wieczoru na zabawie z nimi.
Amami wraca, w łopatologiczny sposób okazuje się, że te dzieci były tak naprawdę tymi duchami co wcześniej (NO W ŻYCIU BYM NA TO NIE WPADŁA), dziewczyny rozmawiają o więziach i znajomościach i się wreszcie zaprzyjaźniają.
Podsumowanie
Chciałam polubić to anime, naprawdę! Zwykła dziewczyna jako jedyna widząca nadnaturalne rzeczy kojarzy mi się albo z komediowo-dramatycznym Pupipo!, albo z ciepłym Gingitsune. Obie serie bardzo mi się podobały. Reżyser Re-Kan! ma na koncie Kyou no Asuka Show, jedną z moich ulubionych któtkometrażówek, również adaptację yonkomy. Może materiał źródłowy był za słaby, może Re-Kan! uratowałyby pięciominutowe odcinki zamiast pełnych, a może po prostu zabrakło charakteru, celu, jakiegoś pomysłu? Te dziewczyny nic nie wyróżnia i nie dzieje się im nic zaskakującego jak na standardy anime, a jedyną interesującą postacią jest zboczony kotek. Ending obiecuje więcej duchów, i to dość dziwacznych, między innymi martwego samuraja i kogala bez nóg, ale ja podziękuję.
Re-Kan! to ponad dwadzieścia minut nudów.
ha ale i tak należy mu podziekować bo dzięki swej nudności przełamała twoją blogasko blokadę i dzięki temu blogasek nie trafi do blogaskowej twilight zone czy strefy martwych blogów :-))hip hip hurra :D
OdpowiedzUsuńPolać, dobrze prawi :D
OdpowiedzUsuń