niedziela, 17 maja 2015

Cotygodniowy Biuletyn Kulturowy #6

Miniony tydzień był pełen wrażeń, ale i ciężkiej pracy. Na szczęście Wiedźmin za chwilę wychodzi i wtedy, być może, prawdopodobnie, oby, wreszcie odpoczniemy. Albo utopimy się pod mejlami. Cokolwiek nastąpi, odejdziemy z godnością.
Ale też Wam powiem, nie mogę się doczekać aż ci recenzenci narzekający na to, że gra na konsolach nie wygląda tak dobrze jak na trailerach zobaczą wreszcie wersję pecetową, oby tylko nie grali na minimalnych.


Avengers: Czas Ultrona

W zeszłym roku byłam całe dwa razy w kinie, a w tym, od początku, już trzy. Nie lubię tego, bo dopłacam za marne 3D od którego tylko łeb mnie boli, łatwo trafić na przeszkadzających ludzi i tak dalej - ale, z drugiej strony, szybkie zaliczenie to jedyny sposób, żeby uniknąć spoilerów. Ja spoilery lubię i nawet wolę je znać, ale mój Jacek nienawidzi, więc jedyną obroną jest atak i pobiegliśmy na seans o piętnastej, dzięki czemu było tylko jakieś kilkanaście osób na sali. Film mi się podobał, co mnie smuci, bo nie mogę być hipsterem narzekającym na to, że u Whedona wszyscy rzucają one-linerami; mnie te one-linery, jak większość, bawią. Ultron był naprawdę zabawny, obok Lokiego najlepszy Główny Zły w MCU. No ale nie jest ciężko być bardziej interesującym od Malekitha, Ronana czy Justina Hammera. Vision również bardzo satysfakcjonujący, to chyba najbliższy substytut Beta Ray Billa jaki kiedykolwiek dostanę w tych filmach, bo nie wierzę, żeby Bill miał się kiedykolwiek pojawić. No i to, na co najbardziej czekałam, czyli Hulkbuster kontra Hulk, jeeej, dostarczyło. Bardzo bawi mnie też ilość oburzenia na różne elementy filmu, na przykład że cygańsko-żydowskie rodzeństwo grają BIALI ludzie (kij z tym, że Taylor-Johnson jest półŻydem), no ale to te same osoby co oburzały się, że Honey Lemon w Big Hero Six nie jest stereotypową Latynoską, bo co to za Reprezentacja.

Tron: Dziedzictwo

Nigdy nie miałam okazji obejrzeć pierwszej części i w końcu stwierdziłam, że co tam, jak zrobili sequel po prawie trzydziestu latach to przecież nie będą wymagali dobrej znajomości oryginału, jeśli chcą zarobić! No i faktycznie, wszystkie informacje dostaliśmy na nowo, momentami nawet jakby żadnego poprzedniego filmu nie było. Jacek trochę narzekał, bo jedynka była pełna nerdowego języka, na przykład mówili o pamięci RAM, podczas gdy tutaj mamy takie typowe technofantasy mambodżambo o DNA kodu i takich tam. 3D za to trochę mniej od czapy, nadal go nie lubię, ale tutaj przynajmniej jest dopracowane (jak zresztą wszystkie efekty) i ciekawie zastosowane, tylko do scen wewnątrz komputera. Olivia Wilde bardzo estetyczna, komputerowo odmłodzony Jeff Bridges jeszcze odrobinkę wpada w uncanny valley, ale już bardzo mało, już prawie jesteśmy na miejscu.

:REverSAL tomy 1-2

Biorę teraz bardzo dobre, doraźne lekarstwo na migrenę, ale ma ono wadę - jeśli atak następuje wieczorem, budzę się w środku nocy już bez bólu głowy i przez jakiś czas nie mogę zasnąć. Z tej okazji ostatnio przeczytałam sobie jedną z manguś, które nabyłam już dawno, ale jeszcze jakoś nie miałam okazji. Bardzo przyjemna, krótka historyjka, ślicznie narysowana (co mnie zachęciło do Śmiechu w Chmurach), trochę kliszowa, zwłaszcza postać głównej bohaterki, ale jest nawiązanie do epoki Heian i fajny piesek, więc jest dobrze. Podobało mi się też, że absolutnie nie było romansu, mimo że Ayame blisko współpracuje z całkiem atrakcyjnym, młodym facetem - to by tylko rozwadniało fabułę. Otai ponarzekała na nadmiar flaczków i faktycznie, każdy trup równa się rozbryzg krwi i jelit, jakby od jakiejś matrycy. Więc no, jeśli jesteście wrażliwi to uważajcie, ale mnie irytował ten brak bardziej finezyjnych śmierci.

Warszawskie Targi Książki i Komiksowa Warszawa

To przez tę imprezę wrzucam Biuletyn wyjątkowo z niedzieli na poniedziałek, a nie w środek weekendu - żeby móc napisać o imprezie już po jej skończeniu. Chociaż tak wiele do powiedzenia nie mam, bo nadal nie jestem zbyt socjalna, więc w piątek po prostu wpadliśmy tam i nakupiliśmy 10 kilo komiksów i figurkę prosiaczka z Misia Uszatka od Tissotoys, inicjatywa robienia figurek z dobranocek i komiksów to Dobro i Mądrość. Pierwszy raz byłam na Targach od kiedy wyniosły się z Pałacu Kultury na Stadion Narodowy i z tej okazji nawet pojechaliśmy po raz pierwszy tą słynną drugą linią metra. Stadion faktycznie luźniejszy, ale tylko odrobinę, a mapy obiektu dużo mniej czytelne. Dlatego nie zdążyłam w niedzielę na spotkanie z Bouletem, na które bardzo chciałam iść, bo nie znalazłam drogi. A potem nie poprosiłam go o autograf, bo nie mam pojęcia jak się kogoś prosi o autograf, więc generalnie ataki paniki, najgorsza impreza i zostający w domu żeby piwniczyć mieli rację. Dlatego jeżdżenie na konwenty nie dla mnie, bo z imprezy w Warszawie mogę w każdej chwili wrócić w najwyżej godzinę, a z takiej Łodzi czy Krakowa to już trudniej i dłużej. Ale na mangowych przynajmniej można wyczytać z identa kto kim jest i zaczepić, a nie zastanawiać się czy ten kolo to znajomy czy jest tylko podobny.
Tak, ten kawałek wpisu nie jest o imprezie, tylko o moim nieprzystosowaniu społecznym do imprez, fuck you, przynajmniej się jeszcze obkupiłam i w sumie waga chyba dobiła do dwunastu kilo komiksików, aw yeah. Komiksiki.

Stare newsy

Moja ukochana Rin Hoshizora z Love Live się sprzedała już jakiś czas temu i "sfotografowała" z Sonikiem. Teraz Sega ruszyła z głosowaniem na kolejną serię gier, którą będą pokazywać z Rin - ja bardzo liczę na Yakuzy, pomyślcie, tyle możliwości! Z okazji kinówki twarz Rin ukazała się także na opakowaniach ramenu, do których dołączono też naklejki z μ's. 
Również i inne dziewczyny z zespołu są zapracowane - Elicchi właśnie wybrano do promowania japońskiego Amazonu, natomiast Aina Kusuda, użyczająca głosu Nozomi, zapowiedziała swój solowy debiut na jesień.

Na Komiksowej Warszawie kupiliśmy między innymi drugi album zbiorczego Valeriana od Taurusa, to dobry moment, bo Luc Besson właśnie ogłosił światu, że pracuje nad filmową adaptacją. Co jest nieco niepokojące, bo kiedy ostatni raz Besson nakręcił coś dobrego, ze siedem lat temu?

Konami może i nienawidzi Kojimy, Igarashiego i niekomórkowych graczy, ale przynajmniej dobrze promują nadchodzącego MGSa figurkami od Square'owego Play Arts Kai. Tym razem można kupić figurkę seksownej snajperki Quiet, która jest śliczna i starannie wykonana, a w dodatku ma mięciutkie cycuszki, co wywołało adekwatne oburzenie (wypuszczony wcześniej w tej samej serii Venom Snake ma miękkie pośladki i mięśnie na klacie, no ale kogo to).

Kółczeko wzajemnej adoracji

Zwierz napisał noteczkę o Forever - ostatnio skasowanym po jednym sezonie serialu, którego wprawdzie nie oglądałam, ale który zachwycił mojego Jacka i jego bratową, a są to osoby o wybitnym guście, więc straszna szkoda. Spell ruszył z nowym blogaskiem z krótkimi wrażeniami z różnych komiksów, za co jestem mu wdzięczna, bo uratował mnie przed kupieniem Kiki z Montparnasse'u. Przyjemnie i szybko się czyta, właśnie tak chciałam pisać o komiksach gdybym chciała o nich pisać, ale już nie muszę. Miras napisał o Cyklu Inkwizytorskim Piekary, po który jakoś nigdy nie miałam okazji sięgnąć, a dzięki niemu wiem, że już nie warto, za stara na takie rzeczy już jestem. Scamp kontynuuje ponowne oglądanie swojego ukochanego Code Geassa po latach i bardzo interesująco komentuje, nawet jeśli mało pamiętacie albo nie lubiliście tej serii, jego perspektywa jest dość interesująca, nie trzeba się zgadzać. Na koniec, Kirima napisała o Yotsubie, chyba każdy przynajmniej o niej słyszał, ale jeśli nie, to teraz może.

POWIĄZANE