poniedziałek, 11 lipca 2016

Cotygodniowy Biuletyn Kulturowy #12


Nie ma odpoczynku, nie ma wytchnienia, jedziemy dalej z Biuletynami. Prawdopodobnie pozdrawiam Was teraz z Zakopanego lub okolic, być może nawet właśnie nadal shitpostuję na Twitterze, bo zwiedzanie przecież jest dla frajerów!

The Warriors

Podobno kultowy i memetyczny film, o którym myślałam, że pierwszy raz w życiu słyszę, ale okazało się, że nawet miałam go na Filmwebie oznaczonego do oglądania. Mąż się ucieszył, że gra od Rockstara znów w sprzedaży jako klasyk na PS4 (podobno jedna z nielicznych dobrych chodzonych bijatyk w 3D!), a potem zdziwił, że nie znałam tego słynnego come out to play-ay.
Bardzo podobała mi się estetyka filmu - syfiaste, wielkie miasto, poprzebierane gangi, dużo panów z odkrytymi ramionami, murzyni z afro, bójki brutalne, bez tanecznego kung-fu, ale też nie w przesadzony sposób. Początkowe nawiązanie do Anabazy Ksenofonta, która zainspirowała historię z tego filmu, oraz komiksowe przejścia między scenami podobno zostały dodane dopiero w director's cut, cieszę się więc, że mogłam oglądać jeszcze pełniejszą estetycznie wersję. Z kolei narracja DJ-ki i trochę mniej oczywiste nawiązania mitologiczne były tu już wcześniej. A razem ze świetną muzyką tworzy to bardzo przyjemny film, w którym jedynym, co mi przeszkadzało, była dziewczyna, niesamowicie irytująca. To uniwersum aż się prosi o rozwinięcie i uzupełnienie i podobno gra zrobiła dokładnie to, więc jej z chęcią też się przyjrzę.

Love Live! The school Idol Movie

Wadą obejrzenia wszystkiego z Love Live jest to, że nic już nie zostało. Zaletą - że znam już wszystko. Tak, wiem, Sunshine dopiero się zaczęło, ale przecież to już nie są moje stare, dobre μ's!
Film, na szczęście, jest idealnym zwieńczeniem drogi, którą dziewczyny przebyły - od absolutnych początkujących do wielkich gwiazd znanych i stawianych za wzór w całym kraju, nawet trochę kojarzonych za granicą. Satysfakcjonujące zakończenie dla wszystkich, odrobina uwagi dla każdej z osobna - choć, oczywiście, najwięcej jest Honoki.
Znalazły się też dwa rozczarowania. Po pierwsze - kostiumy do Angelic Angel są boskie i od dawna je uwielbiam (mam nawet małą figurkę Hanayo z nim - a być może wrócę nawet do pierwotnego planu zdobycia wszystkich!), ale sama piosenka bardzo nijaka, miałam wrażenie, że zmarnowała te fajne stroje. Po drugie - film wyraźnie stara się być musicalem, bohaterki nagle zaczynają śpiewać i dopasowują choreografię do momentu, w którym właśnie były. Problem w tym, że same piosenki wyraźnie są po prostu wciśniętymi na siłę, zupełnie niepasującymi popowymi kawałkami o typowo idolkowej Miłości Do Tego Jedynego, nie posuwają ani fabuły ani czyichś myśli do przodu - no po prostu kolorowa wata. Jako fanka musicali czuję się mocno zawiedziona, bo przecież temat miał potencjał, animacja też się stara - ale co z tego, skoro materiał muzyczny taki nijaki.
Jak zwykle idolki kochają muzykę i wszystko robią samodzielnie, wszyscy dorośli to kobiety, a jedyni faceci to nadal pozbawiony twarzy ojciec Honoki i malutki braciszek Nico. Ale, ale, pojawiają się mężczyźni w tle! I tylko w tle, bowiem w uciesznej scenie gdy dziewczyny zaczynają być rozpoznawane, latają za nimi i piszczą tylko nastolatki mniej więcej w podobnym wieku, a dorośli całkowicie ignorują. Nawet drobne interakcje jak ze sprzedawcą napojów czy przechodniem na schodach, nawet ekipa telewizyjna - wszystko to kobiety. Przedziwny świat. Przedziwny! Taki, w którym małe dziewczynki są w stanie osiągnąć wszystko. Muszę dorwać jakiegoś badacza kultury i zdobyć jakieś źródła, chcę wreszcie poznać źródła tej fanatycznej obsesji Japończyków na punkcie młodych dziewcząt!

STARE NEWSY

Jeśli chcecie zostać specjalistami od anime, jednym z dobrych miejsc żeby zacząć jest Sakugabooru - miejsce w sieci poświęcone katalogowaniu i archiwizowaniu wybitnych animacyjnie ujęć. Prowadzący je chłopcy właśnie ruszyli z pełnym dobra blogiem, oraz Patreonem, gdzie można rzucić pieniążka na serwer i w ten sposób dołożyć się do badań nad naszymi ulubionymi kreskówkami!

Serię telewizyjną Little Witch Academia będzie streamował Netflix, co dziwnym nie jest, bo oba filmy wprowadzające do tego świata są już tam dostępne - również w naszym regionie! Niestety, nadchodzącą adaptację Drifters, nowej mangi autora kultowego Hellsinga, zlicencjonowało Funimation - co oznacza brak dostępności u nas i kiepską jakość pirackicj wersji. Viz z kolei zapowiedział angielską wersję książki Hirohiko Arakiego, autora Jojo's Bizarre Adventure, o tym jak rysować mangę - z chęcią kupię, ale nie wzorujcie się na nim, pls, słuchajcie kogoś, kto tworzy spójne historie. Ostatnią interesującą lokalizacją jest Eiyu Senki, gra z postaciami historycznymi i legendarnymi przerobionymi na małe dziewczynki, z projektami postaci tego słynnego ulubieńca loliconów, Oyari Ashito. Podobno jest tam też gameplay!

Jedno z moich ulubionych Pachinków (Pachinek?), Twin Angel, dostaje nowe anime - z nowymi postaciami, być może będzie to nowe pokolenie magical girls. Nie mogę się doczekać. Z kolei wydawnictwo Kotori zapowiedziało polską wersję Hotelu od Boichiego, więc wreszcie i od nich kupię jakiś komiks!

Ploteczki! Kosuke Fujishima, znany z Oh! My Goddess mangaka, potwierdził swoje niedawne małżeństwo z ponaddwukrotnie młodszą, ciężarną cosplayerką. Mangaka Kumamiko z kolei przeprosił (uwaga, spoilery!) za swój pomysł na ostatni odcinek anime, który wielu rozczarował. Jedna ze stacji emitujących Masou Gakuen HxH, tegosezonowe borderline ecchi, zrezygnowała z dalszego wyświetlania serii. Niestety, nie podano powodu.

Bleach się za chwilę skończy, Gintama też już jest blisko końca. Czy to jenak prawdziwe zakończenia, czy, jak w przypadku Naruto, powstaną teraz dodatkowe historie? Tylko czas tak naprawdę pokaże.


KÓŁECZKO WZAJEMNEJ ADORACJI

Meago podzieliła się swoimi sposobami na radzenie sobie z artblockiem - inspirujące nawet dla kogoś takiego jak ja, kto nie artystuje. To info natomiast jest jeszcze z maja, ale nadal istotne, jeśli jesteście fanami anime - organizacja pracy w studiach zazwyczaj śmierdzi i oto krótkie wyjaśnienie kilku powodów. Mamy rok 2016, ale niektórzy nadal wierzą, że o jakości anime decyduje magiczny "budżet", więc tym bardziej warto się doedukować.

DDK, o którym wspominałam w poprzednim Biuletynie, przypomniał swoją dość wyczerpującą wypowiedź na temat okropności przemysłu idolkowego i cudowności idolek fikcyjnych. chciałam o tym kiedyś napisać, ale on już to ujął lepiej. To chyba tym razem wszystko, nie mogę czytać bo szykuję się do wyjazdu, papa!~

POWIĄZANE

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.