Dziewczyny z Ruin
Dziewczyny z Ruin, wydane w serii Jednotomówki Waneko, zwracają uwagę głównie z powodu autorki, Nao Tsukiji - jej prace mogliście widzieć już milion razy w internetach. Zapewne rzadko kiedy podpisane, ale zawsze w tym samym charakterystycznym, barokowo-zwiewnym stylu. Tomik poza okładką i pierwszą stroną na kredowym papierze nie zawiera, niestety, kolorowych stron, mimo że wyraźnie było ich oryginalnie więcej. Na szczęście druk polskiego wydania jest na tyle dobry, że te szare przejścia tonalne widać wyraźnie - a czarno-białe strony odpowiednio kontrastują. Obawiałam się trochę o treść, fabułę, bohaterów, bo słyszałam niezbyt pochlebne rzeczy o Adekanie tej samej autorki - sparzyłam się też pod tym względem na mangach innych świetnych ilustratorek.
Manga wygląda lepiej niż moje kiepskie zdjęcia, przysięgam! |
Kolejne dwa opowiadania są o młodych mężczyznach - zakochującym się nieudaczniku i odnoszącym sukcesy kapeluszniku. Bardzo bawi mnie, że towarzyszące im dziewczyny w obu historyjkach teoretycznie są biedne, ale nadal stać je na ekstrawaganckie przebieranki. Moją uwagę zwróciła zwłaszcza starsza siostra Dziewczyny z Szuflady, nosząca się w stylu lat 20. albo 30. (nigdy nie umiem ich odróżnić!) jakby jeszcze bardziej chciała podkreślić, że jest tą starszą. Z kolei Wzgórze Kapeluszy, mimo motywu dość podobnego do baśni o Kwiecie Paproci, ma chyba najwięcej żartów i najszczęśliwsze zakończenie ze wszystkich.
I właśnie dlatego, Drogie Dzieci, nie piszę o mangach: ich fotografowanie wychodzi mi beznadziejnie. |
Spodziewałam się ładnych obrazków, wobec treści miałam niskie oczekiwania - zdarzało mi się już kupować komiksy tylko dla obrazków, a potem ignorować dymki wypełnione bełkotem bez korekty (Undead Fairy Tales Darii Maj) i przedramatyzowane konflikty (Sunstone Stjepana Šejića), ale też zaskakiwać się piękną i satysfakcjonującą historią (Sprawiedliwość Alexa Rossa). Tutaj dostałam strawne historyjki, z humorem i goryczą, w bardzo dobrych proporcjach. Czasem jest więcej stylu niż rozsądku, przez co bohaterki dziwnie się stroją i pozują, a autorka sama przyznała, że lubi rysować ruiny, bałagan i nieład - to prawda, wychodzi jej to bardzo estetycznie. Pod obwolutą zresztą znajdują się krótkie komiksy o tym jak negocjowała publikację - i na przykład bawił ją pomysł na mangę dla dziewczyn o starszym panu i tym rozbawieniem zainteresowała i zaraziła redaktora.
Ja również miałam przy tym tomiku ubaw: humor do mnie trafiał, rysunki zachwycały, historyjki interesowały i trzymały w napięciu, a bohaterów polubiłam. Z dużą chęcią poczytam więcej tego typu krótkich opowiadań!
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.