12 Dni Anime #6 - a komendant policji był wcześniej czarny
Nie mam pojęcia gdzie i w jaki sposób trafiłam na Miami Guns. Z opisu wygląda na nic ciekawego, jakąś przeciętną kalkę również ówcześnie emitowanej Excel Sagi (której nie lubiłam): nadpobudliwa wariatka i jej spokojna partnerka demolują miasto, pracując w jednej organizacji. Twórczości nikogo z ekipy nie kojarzę, aktorów i aktorki trochę, ale raczej nie dla nich tę serię wybierałam. Tak, czasem zdarza mi się zassać coś bo akurat pojawiło się na Nyaa czy bo wcisnęłam guzik Random na Bace, ale przeważnie są to krótkie OAVki, nie pełna, trzynastoodcinkowa seria. No po prostu - tajemnica.
Jestem jednak bardzo zadowolona, bo anime sprawiło mi dużo więcej radości, niż Excel Saga. Tam przede wszystkim denerwowała mnie postać Excel - tutaj podobna do niej bogata i rozpuszczona panienka Yao jest jednak na tyle inna, że bawi, zamiast wkurzać. Jej partnerka Lu też jest dużo ciekawsza niż wiecznie umierająca Hyatt - kompetentna, złośliwa, ale też wiecznie uboga i przez to chciwa i zazdrosna.
Serial, oczywiście, parodiuje różne rzeczy, i japońskie i zagraniczne: jest obowiązkowy Inital D, jest Bruce Willis pod lekko zmienionym nazwiskiem. Jest ogólne śmieszkownie z tego, jak Amerykanie uwielbiają broń palną. Jest też odcinek-talk show, w którym główne bohaterki omawiają między innymi zmiany w serialu przez lata - bo udają, że emisja trwa już od wielu sezonów. Takimi zmianami było na przykład to, że ich główny naukowiec-gadżeciarz był wcześniej starszym facetem,ale producenci go zabili i zastąpili młodą dziewczyną. Albo że szef policji był wcześniej czarny i się inaczej nazywał, ale potem zrobili go ojcem Lu, więc stał się biały. Zostało mu tylko afro.
Dwanaście Dni Anime to chińskobajkowe odliczanie do Świąt, służące też jako subiektywne podsumowanie mijającego roku.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.